Rajd Dakar? To nie tylko wyścig, to brutalny, totalny test wytrzymałości i siły psychicznej. Zawodnicy ze wszystkich zakątków świata rzucają się w chaos, walcząc w jednym z najbardziej dzikich wydarzeń sportów motorowych na Ziemi. Spotkaliśmy się z naszym sponsorowanym zawodnikiem i wszechstronną legendą, Jamesem Hillierem, aby poznać prawdziwą historię tegorocznego szaleństwa.

 

Dlaczego Dakar? Dlaczego zdecydowałeś się ponownie wziąć udział w tym wyścigu w 2025 roku?

Jako dziecko pamiętam, jak oglądałem Rajd Dakar i byłem całkowicie zafascynowany wyzwaniem, jakie stanowi. Tak naprawdę nie ma innego wydarzenia, które mogłoby się z nim równać. W Dakarze nie chodzi tylko o prędkość - chodzi o wytrzymałość, siłę psychiczną i chęć przekraczania własnych granic. Zawsze wiedziałem, że muszę wrócić, by spróbować jeszcze raz.

Co różniło tegoroczny rajd od poprzednich edycji?

Teren był bardzo podobny do tego, z którym miałem do czynienia w 2023 roku, ale tym razem zwiększono poziom trudności, oferując jeszcze dłuższe etapy. Mój najdłuższy dzień w siodle w tym roku trwał szalone 13 godzin! 

Jakie były największe lekcje z poprzednich doświadczeń, które wykorzystałeś tym razem?

Jedną z największych lekcji, jakich się nauczyłem, było zabranie ze sobą dodatkowego komfortu i wsparcia na długie odcinki łącznikowe, zwłaszcza gdy przez wiele godzin jeździsz na wąskich siedzeniach motocrossowych. W tym roku spakowałem nadmuchiwane siedzisko, które przymocowałem do siodełka i sprawiło, że długie odcinki drogowe (z których najdłuższy wynosił 520 km) były o wiele bardziej znośne. Użyłem również zacisku przepustnicy z tempomatem - takie małe dodatki naprawdę pomogły odciążyć się od niektórych z tych długich przejażdżek.

Jakie były twoje oczekiwania przed rajdem?

Szczerze mówiąc, nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań poza nadzieją, że będzie to nieco łatwiejsze niż mój ostatni Dakar. W 2023 roku startowałem w klasie solo, co oznaczało robienie wszystkiego samemu, od rozbicia obozu po utrzymanie motocykla. W tym roku miałem luksus odpowiedniego łóżka i mechaników, którzy dbali o motocykl, więc spodziewałem się, że logistyczna strona rzeczy będzie nieco płynniejsza.

Czy możesz opowiedzieć nam o typowym dniu podczas rajdu?

Typowy dzień zaczyna się wcześnie. Najwcześniej zaczynałem o 5:30 rano, więc wstawałem o 4:30. Zaczynałem od kawy i owsianki, aby nabrać energii na nadchodzący dzień. Po ubraniu się w strój do jazdy, opuszczałem biwak i wyruszałem na odcinek szosowy - czasami nawet do dwóch godzin jazdy, aby dotrzeć na początek etapu.

Na tę przejażdżkę ubierałem się warstwowo, aby utrzymać ciepło - wodoodporne, podgrzewane kamizelki i rękawiczki zasilane bateriami, aby uniknąć wyczerpania energii z roweru. Etap rozpoczynał się zwykle około 8:30, a kończyłem dopiero około 6:30 wieczorem. Jazda przez wydmy w ciemności była szalonym doświadczeniem, ale kiedy jesteś w wyścigu, po prostu robisz to, co musisz, aby przejechać.

Kiedy w końcu wracałem na biwak, było zazwyczaj późne popołudnie. Omawiałem z zespołem wszelkie problemy z rowerem, brałem szybki prysznic, zakładałem świeże ubrania i jadłem duży obiad. Później przychodził czas na przygotowanie ekwipunku na następny dzień i jak najwięcej odpoczynku.

Który etap był dla ciebie najtrudniejszy i dlaczego?

Najtrudniejszym etapem w tym roku był dla mnie prawdopodobnie ten pierwszy. Na samym początku dopadła mnie ciężka grypa i szczerze mówiąc, nie wiem, jak udało mi się przez nią przebrnąć. Około 290. kilometra 370-kilometrowego etapu uderzyłem w kamień ukryty w piasku, którego nie zauważyłem, co mnie odrzuciło. Poważnie złamałem nos, a ponieważ brałem aspirynę, by poradzić sobie z chorobą, krwawienie nie chciało ustać. Niestety, musiałem wycofać się ze sceny, co było niezwykle trudne i frustrujące do zaakceptowania.

Jakieś wyróżniające się momenty, wysokie lub niskie punkty?

Jednym z wyjątkowych momentów były poranne przejażdżki łącznikowe. Jest coś wyjątkowego w jeździe przez pustynię przy dobrej muzyce i oglądaniu wschodu słońca nad wydmami. Te chwile spokoju przed chaosem dnia to coś, co zawsze będę pamiętać.

Jeśli chodzi o słabe punkty, zimno może być czasami nie do zniesienia, zwłaszcza gdy jeździsz wczesnym rankiem, zanim wzejdzie słońce. Ale oczywiście kontuzja była największym minusem tego roku.

Jak Dakar wypada w porównaniu do Isle of Man TT pod względem adrenaliny i wyzwań?

Oba wydarzenia są absolutnie pełne adrenaliny, ale na różne sposoby. TT jest szybkie i intensywne, a prędkość odgrywa ogromną rolę w dreszczyku emocji. Ale krajobrazy i rozległe wydmy Dakaru przynoszą inny rodzaj adrenaliny - jest w tym surowość.

Jeśli chodzi o wyzwanie, powiedziałbym, że Dakar jest większym testem. Podczas gdy TT również trwa dwa tygodnie, Dakar jest nieustępliwy. Każdy dzień stanowi nowe wyzwanie. Nigdy tak naprawdę nie wiesz, co czeka cię za następną wydmą, podczas gdy trasa TT pozostaje dość spójna, gdy już ją poznasz.

Jedna rada dla kogoś, kto chce wziąć udział w Dakarze?

Urrrrrr, to nie jest łatwe! Samo dotarcie na linię startu wymaga ogromnej ilości ciężkiej pracy, a to dopiero początek. Przygotowanie jest absolutnie kluczowe - posiadanie odpowiednich ludzi wokół siebie i najwyższej jakości zestawu zrobi różnicę. Przygotuj się jednak na to, że Twój umysł i ciało osiągną nowy poziom bólu i walki. To powiedziawszy, wszystko jest tego warte, gdy przekroczysz linię mety. To uczucie jest nie do opisania.

Cieszymy się, że możemy wspierać kolarzy takich jak James Hillier - legendy, które podejmują najtrudniejsze wyzwania i dzielą pasję do przekraczania granic i przeciwstawiania się przeciwnościom losu. Muc-Off wspiera sportowców, którzy żyją dla emocji związanych z jazdą. Stawiamy na innowacyjność, szybkość i grind - pomagając zawodnikom takim jak James pokonywać bariery i zostawiać wszystko na torze. Bez względu na to, jak szalone jest wyzwanie, wspieramy ich, ponieważ o to właśnie chodzi w Muc-Off .

Śledź Jamesa Hilliera:

Instagram: @jameshillier37

YouTube: @jameshillierracing